poniedziałek, 5 stycznia 2015

04.01.2015r. - Zapadało wszystkie szyby brudne

Dzisiejsze Szczęście przyszło do mnie w odwiedziny na piechotę. Razem z Pietruszką.

Padało czymś dziwnym. Ni to śnieg, ni to grad. Jak to określiła moja siostra
 ,,Panu Bogu zachciało się z nami urządzić bitwę na śnieżki, ale jakieś małe mu wyszły".
Rzeczywiście takie maleńkie śnieżki. Jedne wielkości groszku, inne szklanych kulek i jeszcze trochę większe. A on się spóźnił na autobus. Przyszedł oblepiony tymi śnieżkami. Od czubków butów, aż po kapelusz. Tylko z przodu. Tył miał czyściutki. Yin i Yang. Wyglądał tak śmiesznie jak wszedł. Jeszcze okulary mu zaparowały i był zupełnie zdezorientowany. Od razu wypchnęłam go znowu za drzwi (,,No tak, czego mogłem się spodziewać? Zamiast herbaty - won za drzwi...") i tam śmiejąc się do rozpuku, otrzepałam ze śnieżek. Nie był zachwycony, ale cała ta sytuacja, głównie to otrzepywanie, było moim Szczęściem.


A jak tam z Waszymi Szczęściami? 

Baronowa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz