sobota, 17 stycznia 2015

15.01.2015r - Drugie Śniadanie

Przysięgam, że z tego dnia było mi bardzo trudno wyszperać coś szczęśliwego... Niestety zamiast oczekiwanego telefonu, w paczce otrzymałam parę przedmiotów, które ogólnie można ująć pod określeniem 'śmieci'. Oczywiście oszust wysyłając paczkę, nie zaznaczył opcji umożliwiającej mi otwarcie jej przed zapłatą i kurier, mimo że był miły i został przy rozpakowaniu paczki, to musiał zabrać pieniądze na pocztę. Po pierwszym szoku poleciałam na najbliższą komendę. Musiałam chwilę poczekać, a później złożyłam zeznania i przysięgam, że więcej nie powiem złego słowa na Policję. Zachowali się bardzo przyzwoicie. Potraktowano mnie poważnie, poproszono o wydruk korespondencji z tamtym człowiekiem i nawet zatrzymano do analizy tę koszmarną paczkę... Co najważniejsze, wystosowali na Pocztę pismo z wnioskiem o zatrzymanie pieniędzy, tak by nie poszły dalej. Nie wiem jeszcze czy to coś dało... Poczta nie odbiera telefonów. Jest późno, ale tam jest całodobowa sortownia, więc ktoś tam być powinien... Wróćmy jednak do Szczęścia.



Tak obiektywnie rzecz ujmując, to byłam zadowolona z życia jak wróciłam z zajęć. Po drodze kupiłam sobie i babci na drugie śniadanie kawałek ciasta z truskawkami i galaretką. Oczywiście cieszyłam się, że przyjedzie kurier z wyczekiwaną paczką. Miałam wyśmienity humor. Weszłam do domu i krzyknęłam do babci, by nastawiła wodę. Rozebrałam się i weszłam do pokoju pełnego słońca, bo wczoraj było tak przyjemnie na dworze, słonecznie. Poprosiłam babcię, by pokroiła nam to ciacho, a sama zajęłam się kubkami. Dla mnie mięta, a! bo lubię (o tym napiszę kiedyś oddzielnie, jak nic dobrego mi się nie przydarzy w ciągu całego dnia...) i dla babci herbatka. Usiadłyśmy stole i tak jedząc i popijając, rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Już nie pamiętam o czym, ale było dobrze. Miałam dobry humor, ciasto było też dobre, a i babcia się nie skarżyła, że coś ją boli. To był jeden z tych momentów, które się wspomina z uśmiechem. Było bardzo spokojnie. Oczywiście okazało się, że to cisza przed burzą, ale i tak myślę, że mogę powiedzieć, że to był mój szczęśliwy moment tego dnia.


Znów wrzucam z opóźnieniem, ale wczoraj nie miałam głowy. Rano miałam zaliczenie, a w czwartek wieczorem życie zatrówał mi ten oszust, dzwoniąc i żądając odwołania zeznań. 

Serdeczności,
Baronowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz